Komentarze: 5
Niedawno wróciam z kościola, 2godziny 20minut. Najpierw msza, a potem różaniec mlodych za Ojca Świętego. Mszę odprawil biskup, nawet pojawi się prezydent Sosnowca, wojewoda i inne przydupasy.ale nie o tym chcialam napisać, a mianowicie poznalam w kościele niezwykle sympatyczną, wesolą dziewczynę...szczęśliwą dziewczynę...przy takich osobach czuję się dobrze, ale potem...dręczy mnie pytanie dlaczego ja nie mogę być taka?!kiedy wreszcie do mnie zawita szczęście?kiedy miną te wszystkie problemy, obawy, kiedy będę spać spokojnie, plakać tylko ze szczęścia?! Kiedy?! Może jestem glupia, naiwna, ale wierzę, że to "kiedyś" nastąpi, że przyjdzie dzień, w którym poczuję się szczęśliwa, naprawdę kochana i potrzebna. Ja naprawdę w to wierzę, tylko czasami zazdroszczę ludziom ich beztroski, szczęscia, spokoju... chcialabym mieć normalne życie, chcialabym....