Archiwum 01 listopada 2002


lis 01 2002 "Cmentarze, to miejsce w którym ciała naszych...
Komentarze: 9

Nie pisałam, bo nie było mnie w necie, ale przede wszystkim dlatego,że nie wiedziałam co tu napisać. Od 20. października mojemu pamiętnikowi przybyło wiele zapisanych stron. Właściwie, to napisałam w nim 1/3 tego co chciałam z siebie wydobyć, drugą część wypłakałam, a z trzeciej wyżaliłam się Anutce. Może ktoś z Was uzna mnie za wariatkę, no bo w końcu nie wszyscy rozmawiają z gwiazdami albo z branzoletką, ale i tak Wam wyznam, że to gadanie mi pomaga. Daje mi siłę i powolutku budzi ten mój calutki optymizm, który jeszcze we mnie żyje. Mam wrażenie, że tylu rzeczy Jej nie powiedziałam, że nie powiedziałam Jej najważniejszego- ile dla mnie znaczy. Ciągle łapę się na tym, że za każdym razemgdy dostaję sms-a, gdy ktoś puszcza mi sygnał myślę, że to od Ani. Ale zaraz pojawia się myśl"przecież Ani już tu nie ma"... Tak naprawdę, to dotarło to do mnie dopiero na pogrzebie, gdy wpatrywałam się w trumnę... A kiedy w niedzielę, w tą, w którą dowiedziałam się o śmierci Anuli wydrukowałam i czytałam sobie Jej bloga zrozumiałam wszystko... i zadałam sobie pytanie, dlaczego kiedy dostałam od iej ostatniego sms-a nie odpisałam, tak jak pomyślałam-"ksiądz? co to znaczy...?!", tylko odsunęłam od siebie tą myśl i napisałam "a chociaż przystojny ten ksiądz?(...) bedzie dobrze, ja to wierze...". Ja w to naprawdę wierzyłam, z całych sił. Odsunęłam od siebie myśl, że Ania może umrzeć, ale nie wyrzuciłam jej całkowicie. Już rozumiem dlaczego w czwartek(17.10) nie miałam na nic ochoty i patrzyłam w niebo i myślałam o wszystkim i o niczym, rozumiem czemu w piątek ogarniała mnie na przemian jakaś pusta, sztuczna radość i smutek. A w środę, 3dni przed śmiercią Anuli kupiłam Jej kartkę- w jej ulubionym kolorze, różowym, z słodką kaczuszką na okładce i napisem "pozdrowienia z bardzo, bardzo daleka"- to miała być ironia, mieszkamy przecież tak blisko!, 10-15 minut spacerku. Z tą kartką miałam wysłać Ani list i zdjęcie Michasia...

Dziś pierwszy raz od pogrzebu byłam prz gdrobie Anuli i nie wytrzymałam, rozryczałam się.... Ja wiem, że tam, na świecie w kórym teraz żyje jest Jej lepiej, wierzę w to, ale mimo wszystko tęsknię, choć w "realu" spotkałyśmy się tylko raz, to sms-y, maile, wcześniej telefony sprawiały, że Ania była w moim życiu cały czas... i pozostanie na zawsze......."Ania Optima" :)))

Ks. Jan Twardowski

Śpieszmy się.

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

zostaną po nich buty i telefon głuchy

tylko to co nieważne jak krowa się wlecze

najważniejsze tak prędkie że nagle się staje

potem cisza normalna więc całkiem nieznośna

jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy

kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna

zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście

przychodzi jednocześnie jak patos i humor

jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej

tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu

jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon

żeby widzieć naprawdę zamykają oczy

chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć

kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze

a będziesz jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą

i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości

czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

 

Trochę długa ta moja noteka, no ale cóż, tak wyszło.

I dziękuję Paulinie, Magdzie i Izie, że mnie nie zadręczają pytaniami tylko po prostu starają się zrozumieć i przytulić. A Ania J., moja najlepsza kumpela z klasy mnie zawiodła, cóż- życie...

marteczka_ : :