Nie płakałam...
Komentarze: 3
Nawet nie miałam siły płakać i chyba nie chciałam. Przeszłam nad tym do porządku dziennego.
Śnił mi się piękny las. Jego zieleń była po prostu cudna! Uwielbiam zieleń. Czerwień, niebieski, biel, czerń i szarość też. Jeszcze fiolet i jego odcienie.I róż.
Wróciła szara rzeczywistość - szkoła, nauka, sen, szkoła, nauka, sen, szkoła, nauka , sen, Paulina, Magda, szkoła, nauka, sen... Nie lubię tego schematu. Muszę go zmienić, bo znam siebie i wiem, że długo tak nie pociągnę.
Zawaliłam kartkówkę z matmy, bo babka dopiero po fakcie nam wszystko wytłumaczyła (i tak nic z tego nie wiem). Jeśli chodzi o konkurs wiedzy o Wielkiej Brytanii to zaskoczyłam Bożenkę ( nazywam tak moją anglistkę) i zgodziłam się wziąć w nim udział, a co mi tam, może będę miała szczęście i przy okazji dostanę ocenkę za udział?
Zmienili datę egzaminów na 8. i 9. maja. To znaczy tylko więcej nerwów. Nie przejmuję się, i tak nerwowo wysiądę gdzieś pod koniec marca.
Lekcje skończyłam o 13.30 a do domku wróciłam o 17.00- kółko matematyczne, próba itp. 2 godziny stałam z Ewą i Olką pod miom domem i rozmawiałyśmy o wycieczce, naszej kochanej klasie( czytaj: o chłopcach z naszej klasy), o nas, naszych odczuciach, zachowaniach i m.in. wyrzutach sumienia. Cholernie zmarzłyśmy.Szczerze mówiąc lubię Ewę. I nie pamiętam o co nam poszło w pierwszej klasie. Najważniejsze, że już nam przeszło.Umówiłyśmy się na jutro. I na piątek.
Ewie też chyba dam adres bloga. Ale jeszcze nie teraz.
Do Anutki: wiesz, dzisiaj uświadomiłam sobie, że lubię Sylwię ( twoją sąsiadkę), ona jest okay, tylko trzeba ją troszkę poznać...
Dodaj komentarz