Archiwum 17 listopada 2002


lis 17 2002 O mydle i o powidle...
Komentarze: 2

Byłyśmy w piątek z Pauliną na ZNAKACH, całkiem sympatyczny film, były naprawdę straszne momenty, ale jak zwykle byłyśmy zawiedzione! My zawsze znajdziemy jakieś "ale". Paulina (dopiero niedawno dowiedziałam się, że to żeński odpowiednik imienia Paweł) jest cudowna. Uch! Nie wiem jak ja mogłam żyć bez niej przez pierwsze 14 lat mojego życia! Poznałyśmy się na koloniach w Zakopanem w 2001 roku i tak już zostało... Paulina- dziękuję, że jesteś! Przez ten rok dowiedziałaś się o mnie więcej niż niektórzy przez całe życie...

A więc chciałam napisać, że jestem optymistką, że jestem dzielna, radosna itd. Mam dziś dobry dzień i się dowartościowuję. Ale to prawda jestem optymistką, tylko ostatnio zbyt często złość i gniew zagłuszają tą moją radość z życia. Potrafię się cieszyć z drobiazgów! I jestem z tego dumna! A to, że często jestem przygnębiona i tracę sens życia to tylko wina pewnych osób, które mnie boleśnie ranią. Nie chcę się nad sobą użalać ani nic, ale to prawda- nie mam łatwego życia. Przeżyłam tyle, że w sumie to teraz powinnam być zgorzkniała, zepsuta do szpiku kości, o wiele wredniejsza niż jestem, ale nie...bo ja znalazłam w sobie siłę, by odbić się od dna i jestem z tego dumna. Jestem dumna z faktu, że spróbowałam zrozumieć innych, że wybaczyłam...martwi mnie tylko to, że nie potrafię zapomnieć i że ludzie się nie zmieniają. Że te osoby się nie zmieniły i już raczej tego nie zrobią, przestałam w to wierzyć dawno temu, kiedy większość z Was jeszcze nie wiedziała, że na świecie istnieje zło i że można płakać z innego powodu niż zapodzianie ulubionej lalki!(...)

Wczoraj wieczorem, gdy już rozłożyłam łóżko - wtuliłam się w podusię i przykryłam cieplutką kołderką, włączyłam płytkę Celinki i wspominałam... Po krótkiej chwili doszłam do wniosku, że te wspomnienia nie mają sensu , bo mnie poprostu męczą, wprawiają w zły nastrój! Bo tak wiele rzeczy chcę wymazać z pamięci, cofnąć wiele słów i tę jedną myśl, sprzed pół roku, która zatruwa mi życie...Ale nie potrafię, nie mogę. I napewno są w tym jakieś plusy. Gdyby przeszłość była inna to jaka byłaby teraźniejszość? Może byłabym inna, lepsza? Może... nie mam pewności, dlatego cieszę się każdą pozytywną chwilą, myślą, słowem, gestem... Cieszę się, że mogę pisać tę notkę, że jstem, że będę!

A co do tego "będę", to jestem pewna, że będę długo żyła. I to jest dziwna pewność, tak jakby chwilę przed moim przyjściem na ten świat Bóg mi powiedział "Twoje życie będzie bardzo długo trwać"...

Ps. Ta notka przeszła korektę, bo była strasznie długa, nikomu by się nie chciało czyać. (została połowa).

marteczka_ : :